Jak uprościć sobie życie? Minimalizm - recenzja

minimalistyczne miejsce pracy

Zauważyłem, że moje życie jest przeładowane jak nowy program nauczania. Traf chciał, że ktoś akurat wtedy polecił mi książkę Minimalizm Leo Babauty.

Praca, dom, rodzina, blog i pierdylion innych, drobnych rzeczy. Do tego rozgardiasz zakradający  się cichaczem do domu, związany z rosnącą liczbą przedmiotów należących do już półrocznego Tomka. Nie burdel, po prostu tu i ówdzie pojawiło się pudło z odziedziczonymi ubrankami. Worek zabawek. Torba maskotek. Bujaczek. I w ciul innych rzeczy, które w tym okresie są potrzebne.

A ja jakoś czułem, że nie mam się gdzie ruszyć (psychicznie oczywiście). Że nadmiar obowiązków i gratów mnie przytłacza. Zacząłem czytać Minimalizm.

Wcześniej to pojęcie kojarzyło mi się raczej z wzornictwem telefonów i komputerów. Prosto, bez zbędnych ozdobników, ale zgrabnie i ładnie. Jak to się ma do treści książki?

O czym jest Minimalizm?

Leo Babauta jest dziennikarzem i blogerem. Jego blog nazywa się Zen Habits. Z tego, czego udało mi się dowiedzieć, początkowo dotyczył produktywności i podobnych tematów. W którymś momencie autor zdał sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak.

Chociaż jest produktywny jak cholera, to i tak nie ma czasu na ważne rzeczy. Od tamtego czasu blog bardziej i bardziej odpływał od swojego oryginalnego kształtu, a Leo zajął się badaniem i wdrażaniem filozofii minimalizmu - już sam wygląd jego bloga doskonale się w nią wpisuje.

Właśnie filozofii. Bo minimalizm to nie tylko design i zmniejszenie stanu posiadania. To jest sposób myślenia i droga życiowa. Którą, już teraz zdradzę, jestem gotów objąć w ramiona. Niebawem wyjaśnię, dlaczego.
Doskonałość nie polega na tym, że nie można już nic dodać, ale na tym, że nie można nic ująć.
Antoine de Saint-Exupery
Powyższe słowa przytaczane często są przytaczane w poradnikach dotyczących pisania. Przyczyna jest bardzo prosta. W wielu wypadkach mniej=lepiej, co widać zwłaszcza w słowie pisanym.

Jedną myśl pisarz może przedstawiać za pomocą wielce wymyślnych metafor przypominających skomplikowane elementy delikatnego mechanizmu, w którym każdy trybik i każda zębatka muszą mieć swoje miejsce i swoją funkcję, bądź też popisując się swoim nieprzebranym zapasem słownictwa oraz kunsztem, na który stać jedynie tylko nielicznych autorów (do którego, rzecz jasna, tenże pisarz w swoim mniemaniu należy).

Albo zrobić to krótko i treściwie.

Która forma jest lepsza? Która jest łatwiejsza w odbiorze?

Dam sobie rękę uciąć, że wybierzesz drugą opcję. A skoro chcesz upraszczać sobie czytanie, to dlaczego nie uprościć sobie życia?

Duch minimalizmu

Autor jest do tej filozofii mocno przywiązany. Stosuje ją na co dzień, w życiu swoim oraz rodziny (włącznie z kilkorgiem dzieci!).

Czuć, że Leo Babauta wierzy w to, o czym pisze. Każdą poradę ilustruje przykładami ze swojego życia. Dzięki temu bez problemu można zrozumieć, co autor miał na myśli.

Moim drugim skojarzeniem (po designie) związanym z minimalizmem jest pozbywanie się nadliczbowych przedmiotów. I to się zgadza, chociaż spektrum tematów poruszanych w książce jest o wiele szersze, o czym za chwilę.

W Minimalizmie autor pisze:
[...]przedmioty zajmują przecież przestrzeń, którą opłaca się każdego miesiąca w   formie czynszu, hipoteki lub miejsca do magazynowania. Do tego marnują twój czas i   zdrowie, powodując niepotrzebny stres, wymagając konserwacji, a   także wzbudzając frustrację podczas ich przeszukiwania w   celu znalezienia tej, w   danej chwili potrzebnej, rzeczy. W   końcu, gromadząc i   przechowując użyteczne lub wartościowe przedmioty, z   których nie korzystasz, w   praktyce zapobiegasz ich wykorzystaniu przez kogoś, komu mogą one być faktycznie przydatne.
Leo nie tylko przeprowadza czytelnika przez proces selekcji i pozbywania się zbędnych przedmiotów. Udziela wskazówek dotyczących nawyków, które są niezbędne w utrzymaniu minimalizmu na każdej płaszczyźnie życia.

Warto dodać tu jeszcze bardzo ważne słowa Willa Rogersa, które warto sobie zakarbować niezależnie od stosunku do omawianej filozofii.
Zbyt wielu ludzi wydaje pieniądze, których nie zarobili, na rzeczy, których nie potrzebują, by zaimponować ludziom, których nie lubią.
Nie kupując zbędnych przedmiotów (na serio potrzebujesz dwudziestego T-shirtu i szóstej pary spodni?), zaoszczędzasz czas i nerwy na zakupach. Pieniądze, których nie wydajesz. Znowu czas na wybieranie co by tu dzisiaj na siebie włożyć.

Jak pisze autor, nie chodzi tu o ascetyzm. Nikt nie powie przecież, żebyś zasuwał w zgrzebnym płótnie i sandałach. Ale można dobrać garderobę z głową, żeby jak najwięcej elementów pasowało każdy do każdego.

Minimalizm duchowy

Leo Babauta porusza też bardzo ważne tematy, które nie przekładają się bezpośrednio na wartości materialne. Co powiesz na uporządkowanie wszystkich obowiązków i stworzenie sobie czasu wolnego?

Znów pozwolę sobie przytoczyć słowa autora:
Do obowiązków wlicza się wszystko, co zajmuje twój czas: są to zatem sprawy narzucone przez pracodawcę, prace dorywcze, pomaganie lokalnej społeczności,
sędziowanie w drużynie piłkarskiej twojego dziecka. Łatwo zgodzić się na te zobowiązania, ale trudno zauważyć, jak szybko wypełniają życie, aż jesteśmy tak zajęci, że nie mamy czasu na to, co dla nas jest najbardziej istotne. Reguły minimalizmu sugerują zredukowanie tych obowiązków do absolutnie najistotniejszych, zostawiając miejsce w naszym życiu na robienie tego, co prawdziwie kochamy oraz zostawienie sobie odrobiny wolnego czasu, aby uniknąć nadmiernego zestresowania.
Czyż nie brzmi to pięknie? Najlepsze jest to, że kiedy zaczniesz wprowadzać minimalizm w szafie, kolejnym krokiem będzie biurko. Potem kuchnia. W końcu sam zadasz sobie pytanie: czy naprawdę muszę zajmować się tyloma pierdołami? Z czego jeszcze mogę zrezygnować i na tym nie stracić?

Autor pisze o tych zagadnieniach, ale i m.in. o miejscu pracy, komputerze, pozbywaniu się papierów oraz... stosowaniu minimalizmu jako rodzina, co jest tak samo ważne i trudne.

Tę książkę powinno się przeczytać dwa razy

Pierwszy raz, żeby poznać koncepcję jako całość. Wybrać to, nad czym chcesz pracować i od czego zacząć. A później przerobić ją rozdział po rozdziale, po kolei stosując kolejne wskazówki i tworząc własne minimalistyczne zasady.

Jak widać na przykładzie przytoczonych przeze mnie fragmentów: autor ma tendencję do pisania długimi zdaniami, ale nie utrudnia to czytania. W niektórych miejscach mocno mnie rozbawił. I w zdecydowanej większości wyczerpał temat na tyle, żebym dalej mógł myśleć i działać sam. Dużą pomocą jest podawanie wspomnianych wcześniej przykładów.

Dla kogo jest Minimalizm Leo Babauty?

Poleciłbym tę książkę osobie, która jest przeładowana obowiązkami. Oraz bałaganiarzom (takim jak ja). Nie jest to lektura obowiązkowa, chociaż można z niej wyciągnąć wiele cennych myśli i rad.

Trzeba mieć jednak na uwadze, że książka nie rozwiąże żadnych problemów. Może pomóc w ich dostrzeżeniu, wskaże sposób ich rozwiązywania. Ale dopóki nie odpowiesz sobie na pytanie dlaczego chcę uprościć sobie życie, czytanie Minimalizmu jest stratą czasu.

Co do wydania, mam tę książkę tylko jako ebooka. Mogę więc powiedzieć tylko tyle, że (przynajmniej w formacie mobi) wszystko wygląda poprawnie, nie znalazłem żadnych literówek itp. i nic się nie rozjeżdża (wbrew pozorom nie jest to takie oczywiste 😉).

Biorąc to wszystko pod uwagę, wyrok może być tylko jeden:
Salut!
Peła

Poniższe linki to tzw. linki afiliacyjne. Kupując za ich pomocą wspomnianą książkę, zapewniasz mi kilka złotych prowizji, które mogę przeznaczyć na kolejne książki do recenzowania i na rozwój bloga. Jeśli się na to zdecydowałeś, jestem Ci bardzo wdzięczny. Dzięki! 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak schudnąć i nie oszaleć?