Niepokonani?

Zapraszam Cię na kolację. 

Stanę na rzęsach, aby przygotować każdy posiłek, jaki sobie zażyczysz. Wszystko jedno, czy będzie to bezglutenowa, bezlaktozowa muffinka, solidny prasłowiański schabowy czy trzypoziomowy tort lodowy na bezie. Tylko jednego dania nie zaserwuję: couchingowego steku bzdur.


Nie wierzę w gadki o tym, jak to od powtarzania, że jesteśmy zwycięzcami, staniemy się nimi. Kiedy podchodzę do podobnych tematów, automatycznie podwajam czujność.

Rzeczywiście, nastawiając się negatywnie do jakiegoś zadania masz mniejszą szansę na jego korzystne zakończenie. Z drugiej strony, wciskając sobie, że na pewno się uda, nie musi doprowadzić do szczęśliwego finału.

Jak sobie z tym poradzić? 

Zastosuj coś, co można aplikować przy realizacji każdego zadania i obmyślania jakiegokolwiek planu: zdrowy rozsądek!

Do tej pory udało mi się pogrzebać wiele pomysłów i planów zanim zacząłem ich realizację. Z bardzo głupiego powodu. Nie posłuchałem rady Krótkiego i Hekkego z Achaji Andrzeja Ziemiańskiego.

Bohaterowie, choć trzecioplanowi, przekazali tytułowej księżniczce bardzo ważną myśl:

Nie pokonasz wroga, którego twój umysł uczynił niepokonanym.

Wbrew pozorom jest to lekcja bardzo trudna do przyswojenia, a jeszcze trudniejsza do odrobienia. walczyłem w kilku zawodach szermierczych i na własnej skórze boleśnie przekonałem się o jej prawdziwości.

Wyobraź sobie, że masz jakiś pomysł. Zanim zaczniesz go realizować, okaże się, że jest trudny do zrealizowania. Po drodze tyle rzeczy może pójść nie tak. Każdy kolejny krok to kolejna szansa na to, że coś zepsujesz. Albo że nie poradzisz sobie z tym, co ktoś inny zepsuł. Efekt końcowy może być okropny! Byle robota często potrafi postawić Cię przed taką ilością trudności i problemów, że głowa boli od samego myślenia o nich! Tyle, że często nie zdajesz sobie sprawy z tego, co rzeczywiście może Cię tam spotkać. 

Kiedy zaczynasz mieć wątpliwości, musisz zadać sobie jedno pytanie.

Jaki jest najgorszy możliwy scenariusz?

Na przykład chcesz zmienić pracę. Wkurza Cię szef, "koledzy" z działu tylko szukają jak kogoś innego podpierdzielić i do tego marnie płacą. Ale to jest takie przerażające!

Więc co najgorszego może się stać?

Nie znajdziesz pracy. Najpierw będziesz głodował, później wylądujesz na bruku i ostatecznie palniesz sobie w łeb z dzidy laserowej. Nieciekawa perspektywa.

Teraz zapytaj siebie:

Jaka jest szansa, że zdarzy się najgorsze?

Nie wiesz, czy znajdziesz pracę, która w pełni Cię usatysfakcjonuje. Ale czy na pewno nie znajdziesz ŻADNEJ pracy? Jeśli skończą się oszczędności, może na jakiś czas wystarczy nisko płatna praca np. na myjni albo za kasą? A może masz kogoś, kto pomoże Ci przejść przez tę trudną sytuację? Może rodzina, która przygarnie Cię pod dach?

Jak widzisz, wiele dzieli Cię od najgorszego! Ale warto odpowiedzieć jeszcze:

Czy mogę się przed nim zabezpieczyć?

Oczywiście! Nie zawsze, ale w tym przypadku można np. zwiększyć swoje oszczędności, zanim rzucisz pracę. Albo szukać pracy będąc ciągle na starym etacie. Obgadać sytuację z najbliższymi. Podpytać przyjaciół i znajomych. Zrobić research, żeby znaleźć jak najlepszy moment w swojej branży.

Na starcie z groźnym wrogiem należy się przygotować.

Nie myśl o tym, że Cię zabije. Że jest niepokonany. Znajdź jego słabe punkty. Wykorzystaj swoje silne strony. Jeśli jest zbyt silny - korzystaj z szybkości. Jeśli jest zbyt szybki - wciągnij go w pułapkę, wytrąć z równowagi.

Przygotuj się, stwórz plan i plan awaryjny. A później działaj zgodnie z nimi. Skup się na działaniu, wprowadzając jedynie korekty. Na tym etapie liczy się tylko jedno. Jak powiedział Arystoteles:
Ruch jest życiem
Jak Ty walczysz ze swoimi wewnętrznymi demonami, które próbują siać defetyzm? Jakie masz sposoby na radzenie sobie z obawami? Podziel się nimi w komentarzu!

Salut!
Peła


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak uprościć sobie życie? Minimalizm - recenzja

Jak schudnąć i nie oszaleć?